Śledczy wiedzą już do jakiego podmiotu należały numery, z których zamówiono dwa feralne kursy.
- Jest to jeden z konkurentów Bolta – słyszymy nieoficjalnie.
W tej chwili pracujący nad sprawą wystąpili do tego podmiotu, aby wskazał, kto był użytkownikiem numeru, w chwili gdy doszło do zdarzenia. Śledczy spodziewają się, że ten będzie uchylał się przed odpowiedzią, ale – jak słyszymy – to nie wyłącza jego odpowiedzialności.
- Na tym etapie postępowanie prowadzone jest w sprawie. Nikt nie usłyszał zarzutów – mówi prokurator Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu. – To może jednak wkrótce się zmienić, biorąc pod uwagę zaplanowane czynności dowodowe.
Do śmierdzącego ataku doszło pod koniec ubiegłego roku w pojazdach należących do Bolta. Jeden z kierowców relacjonował wówczas nto, że feralnego, listopadowego wieczoru wiózł pasażerów z placu Wolności na ul. Wapienną w Opolu. Do auta wsiadło dwóch mężczyzn. Jeden zajął miejsce koło kierowcy, a drugi z tyłu. Obaj mieli maseczki, co w dobie pandemii nie było zaskoczeniem.
- Miło nam się rozmawiało, na koniec zostawili pokaźny napiwek, więc nic nie wzbudziło moich podejrzeń – mówił mężczyzna.
Kilkadziesiąt sekund po tym, jak pasażerowie opuścili samochód, kierowca poczuł dziwny zapach. Otworzył okno, żeby przewietrzyć wnętrze, ale nic to nie dało, bo z sekundy na sekundę fetor stawał się coraz bardziej uciążliwy.
Mężczyzna nie miał pojęcia, skąd wydobywa się smród, aż do momentu, gdy godzinę później dowiedział się, że ktoś wylał śmierdzącą substancję w samochodzie jego kolegi, który również jest kierowcą Bolta. Szybko okazało się, że jednego dnia w podobny sposób zostały unieruchomione aż cztery samochody jeżdżące w Opolu pod szyldem Bolta. Doprowadzenie aut do stanu używalności wiązało się z dużymi koszami i nie gwarantowało, że smród zniknie zupełnie.
- Podobne incydenty zdarzały się w innych miastach. Bolt jest trendy, a do tego jest konkurencyjny. Ci, którzy czują nasz oddech na plecach sięgają po różne metody, by nie pozwolić nam działać – mówił krótko po zdarzeniu w rozmowie z nto Daniel Brzyski, prezes spółki Mida, która była partnerem m.in. sieci Bolt.
Działająca w całej Europie sieć miała być alternatywą dla taksówek i wprowadzić rewolucję w komunikacji miejskiej. Idea jest taka, że pasażer – korzystając z aplikacji – zamawia kurs, wskazując miejsce docelowe, do którego zamierza się udać. Płaci z góry, ale dzięki temu - nim wsiądzie do auta - dokładnie wie, ile kosztuje podróż.
Sprawcom śmierdzącego ataku grozi do 5 lat więzienia.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?