Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Stalowej Woli mają dość wandalizmu, rusza miejska akcja „STOP dewastacji”

Redakcja
Taki napis jest na bloku stojącym naprzeciw Urzędu Miasta Stalowej Woli, jak widać podobne napisy były zamalowywane
Taki napis jest na bloku stojącym naprzeciw Urzędu Miasta Stalowej Woli, jak widać podobne napisy były zamalowywane Zdzisław Surowaniec
W Urzędzie Miasta ruszyła akcja „STOP dewastacji”, zainicjowana przez radną miejską Joanną Grobel-Proszowską. Działania informacyjno-edukacyjne jakie mają zostać podjęte, mają na celu uświadomić społeczeństwu, że za ogromne koszty napraw i modernizacji mienia, ponoszą sami. Dlatego ważne jest wzięcie spraw w swoje ręce.

Jak mówi Joanna Grobel-Proszowska pomysł na akcję „STOP dewastacji” zrodził się stąd, że Stalowa Wola wypiękniała, mamy place zabaw, błonia, miejsca do rekreacji a to wszystko po to aby mieszkańcy mieli lepszą jakość życia. - Jednocześnie obserwuję, czy to na przystankach autobusowych, czy na placach zabaw, że są one zaśmiecane, niszczone. A więc to co zostało w Stalowej Woli zrobione, to nie jest tylko problem władz miasta. To są nasze pieniądze, nas wszystkich. W związku z tym to na nas ciąży obowiązek utrzymania tego w jak najlepszym dobrostanie - twierdzi radna.

- To brak szacunku dla naszych dziadków, rodziców, którzy ciężko na to pracują i dla samych siebie - uważa radny Damian Marczak.

O tym, że problem dewastacji istnieje, świadczy otoczenie Zespołu Szkół nr 1 na ulicy Hutniczej: - Podjęliśmy wspólnie z Radą Pedagogiczną, z uczniami, samorządem uczniowskim taką akcję czyszczenia lasu. W najbliższej przyszłości udamy się posprzątać, pozostawiono tam bałagan - zapewnia dyrektor Agata Krzek.

Jak się dowiedzieliśmy akcja ma na celu edukację. Powstaną billboardy, ulotki, organizowane będą pogadanki z dziećmi i młodzieżą oraz policją.

Miasto stara się na bieżąco reagować i naprawiać lub wymieniać na nowe: ławki, urządzenia zabawowe, kosze na śmieci, małą architekturę. Niestety cierpi też zieleń. Łamane są drzewa, a krzewy traktowane z przysłowiowego „buta”. Mimo bliskości koszy na śmieci, na trawnikach, między blokami powyrzucane są śmieci, niedopałki po papierosach a zdarza się, że pełne worki ze śmieciami.

Mimo że chętnie korzystamy z roweru miejskiego, przodujemy w niechlubnym rankingu pod względem ich dewastacji, porzucania poza wyznaczonymi strefami.

Prezes Miejskiego Zakładu Komunalnego w Stalowej Woli Radosław Sagatowski mówi, że spółka boryka się z wieloma aktami dewastacji. Są to podpalenia koszy na śmieci tak zwanych dzwonów, niszczenie koszy ulicznych i malowanie sprayem autobusów. W większości przypadków, sprawców nie udało się ustalić i należycie ukarać. Tymczasem koszt zakupu nowego dzwona to 1700-2000 złotych: - Są to dodatkowe koszty, pieniądze które musimy przysłowiowo wyrzucić z własnego budżetu lub zwiększyć polisę - tłumaczy prezes. W ciągu roku zniszczeniu ulega około 10 pojemników na selektywną zbiórkę. Z kolei betonowe kosze uliczne, są kopane, przewracane, wskutek czego pękają.

W Miejskim Zakładzie Budynków wandalizm udało się zastopować dzięki kamerom montowanym na ścianach bloków. - Usuwamy 2-3 razy w ciągu roku większe grafitti. Są to straty wielkości 1000-2000 złotych - mówi Tomasz Gunia, prezes Miejskiego Zakładu Budynków.

Efekty kampanii będą widoczne zapewne za kilka miesięcy, kiedy ponownie rozpocznie się sezon rekreacyjny. Nie bez znaczenia dużą rolę odgrywa w całym procesie edukacji, wychowanie jakie wynosimy z domu: szacunek do drugiego człowieka i rzeczy jako dóbr wspólnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stalowawola.naszemiasto.pl Nasze Miasto